Opowieść Warmińska XXII
Gdy uczestnicy kolacji/śniadania dobrze się bawili w swoim towarzystwie, co było widać i słychać, zwłaszcza przy opowieściach Grzegorza, Listonosz w tym czasie obserwował ich, choć z pewnej i bezpiecznej dla niego odległości. Zdecydowanie był dobrze zakonspirowany i praktycznie nie do zauważenia w ciemnościach jesiennej nocy warmińsko-mazurskiej. Stał w wodzie w gęsto rosnących trzcinach, gdzie woda sięgała mu mniej więcej po pas, około 50 metrów od barek z Honkerem. Bacznie obserwował biesiadników ale to nie było ważne…. ważne było to – że nie miał planu co dalej. Stojąc w zaroślach zdawał sobie sprawę z dwóch rzeczy, pierwsza – zdecydowanie należy odebrać im ciało Jana, jeśli tego nie zrobi być może nigdy nie zostanie ono odnalezione i pochowane z godnością, druga wyraża się tym, że intruzi niewątpliwie czegoś szukają na Wyspie, być może podziemnych tuneli a dokładnie tego co w nich się znajduje, w tym celu robili odwierty i pobrali z ziemi próbki. Jeśli odnajdą tunele – cała prawda o Wyspie wyjdzie na światło dzienne a to nie wchodziło w grę – przecież obiecał to Janowi….
Listonosz zdał się na instynkt, podpłynął do barek na których już znajdował się samochód z wiertnicą, odwiązał liny owinięte do przybrzeżnych drzew i uwolnił barki. Następnie lekkim delikatnym ruchem odepchnął barki od brzegu a te unoszone przez fale wzburzonego jeziora natychmiast chwyciły swój właściwy pęd i kierunek.
-Co dalej, co dalej, myśl… człowieku!? – dumał Listonosz
Będąc jeszcze na dryfujących barkach zerknął do środka samochodu, zauważył tam kilka metalowych pojemników wraz z naklejonymi kartkami i wypełnionymi odręcznie rubrykami. Domyślił się że to zapewne pojemniki z próbkami z wierceń. Listonosz szybkim ruchem otworzył pierwszą tubę, obrócił ją do góry dnem i wysypał z niej zawartość prosto do jeziora, po chwili powtórzył tę czynność z pozostałymi pojemnikami. Wszystkie wyrzucił do wody, oprócz jednego, na ten jeden miał już gotowy zgoła odmienny plan. Gdy był już około 40 metrów od Wyspy postanowił zwolnić zaczepy unieruchamiające Honkera. Gdy to uczynił wszedł do samochodu, przełożył dźwignię skrzyni biegów w pozycję biegu jałowego i zwolnił ręczny hamulec. Barki, które kołysały się na tafli Jeziora po woli wprawiły stojący na nich samochód w ruch, lekko do przodu, lekko do tyłu – tak na przemian. Listonosz w tym czasie wszedł na łódkę z ciałem Jana, odczepił ją od barek i delikatnym ruchem wioseł zaczął płynąć w stronę brzegu – Hotelu Galery. Gdy był 10-15 metrów od barek zauważył że Honker mocniej się kiwnął i zjechał tylnymi kołami za rant platformy najazdowej a następnie siłą rozpędu zsunął się całym swoim ciężarem do wody, wydając przy tym bardzo wiele hałasu. Kilka sekund i cały poszedł szybko pod wodę, pewnie ciężar wiertnicy zrobił swoje. W tym czasie Listonosz był już w połowie drogi pomiędzy Hertą a Dorotowem, nie widział intruzów przebywających na Wyspie, podobnie jak i oni jego, ale po zsunięciu się samochodu do wody były słyszalne z Wyspy głosy, wręcz krzyki i dające się zrozumieć przekleństwa i wzajemne pokrzykiwania różnych osób na siebie.
– Teraz to możecie mi skoczyć …. Były próbki i nie ma próbek. Miękiszony załatwił was zwykły li..sto…nosz! Sugeruję wpław ruszyć do Dorotowa albo czekać na pomoc – pomyślał rozbawiony Listonosz.
Gdy dopłynął do brzegu obok Hotelu Galery, wyszedł z łódki i miał zamiar delikatnie wciągnął ją na brzeg. Listonosz tym razem nie chciał pozostawić łódki z ciałem Jana na jeziorze, bo obawiał się powtórki z przechwycenia łodzi przez intruzów, tym razem miał zamiar zostawić ją na brzegu, tak aby była pewność że ktoś z bliskich znajdzie ją a dokładnie Jana i dojdzie ostatecznie do właściwego pochówku. Nie zdążył jednak tego zrobić. Wnet na wewnętrzny parking z impetem wjechało duże auto, wyglądało na auto terenowe. Listonosz instynktownie czuł że raczej nie przyjechał gość hotelowy, ale raczej ktoś od intruzów. Szybko w mgnieniu oka zanurzył się w wodzie i wpłynął pod mały pomost, umiejscowiony zaraz obok drewnianej budowli służącej do przechowywania sprzętu wodnego: kajaków, żaglówek, rowerów wodnych etc. Zanurzył się w wodzie prawie w całości, nad wodą wystawał jedynie nos przez który nabierał i wypuszczał powietrze. W pewnym momencie zauważył starą dużą ściekową rurę, którą zapewne kiedyś spuszczano wody deszczowe choć pewnie nie tylko… wprost do jeziora. Przeczuwając niebezpieczeństwo wcisnął się do niej na tyle głęboko, że zdołał schować całe swoje ciało. Rura była zalana wodą ale nie przy samym górnej jej ściance, dzięki czemu Listonosz mógł dalej oddychać. W tym samym momencie samochód zaparkował przy samym jeziorze, przy włączonych światłach drogowych i dużych halogenach umiejscowionych na jego dachu. Po chwili z samochodu wysiadło trzech „dżentelmenów” i dało się usłyszeć rozmowę.
– Ginter, patrz jest łódka z ciałem, może to on? Ze strachu zszedł na zawał czy co?
– To nie on…., na ciało w łódce chłopaki natrafili jeszcze przed dostaniem się na wyspę. Pan żartowniś zwiał lub ukrył się gdzieś tutaj. Przyświeć no tutaj – Ginter wskazał na taflę jeziora a dokładnie na pomost, na który Ginter właśnie wszedł, i był to ten sam pomost pod którym wcześniej schował się Listonosz.
– Słuchajcie – zwrócił się do dwóch towarzyszących mu osób – Sprawdźcie kurwa okoliczne krzaki, pomosty a dokładnie to co jest pod nimi i wszystko w promieniu 500 metrów. Albo się tu kurwa ukrył albo już spierdolił, ale tak czy inaczej musi być jeszcze blisko… Jeśli usłyszycie dźwięk silnika motocykla lub samochodu zatrzymujecie go i prześwietlacie kierowcę i pasażera, jeśli taki jest. Jeśli chce koleś spierdolić jakimkolwiek pojazdem….Wy mu na to nie pozwolicie, jeśli koleś siedzi tu przyczajony gdzieś w swojej norze Wy go kurwa znajdziecie. A jeszcze jedno obudzić ciecia z Hotelu i przejrzeć nagrania, musze znać twarz tego skurwiela… a może dowiemy się czegoś więcej. Tak czy inaczej strefa ZERO 500 metrów. Do roboty Panowie, za godzinę świta.
W tym momencie zadzwonił telefon. To był telefon Gintera.
– No brawo Grzesiu. Powiedz mi bracie, jak to jest możliwe, że ktoś zajebał ci barki wraz z wiertnicą i próbkami odwiertów, a ty kurwa nic o tym nie wiesz? Zostałeś ograny jak sierściuch…. (…)
– Co ty pierdolisz, jacy profesjonaliści?. Jak dojeżdżaliśmy do Dorotowa poprzez noktowizor widziałem jednego człowieka, jednego Grzegorz… Może to był i profesjonalista a może zwykły przypadkowy gość typu wędkarz lub sprzedawca kurwa z żabki (…) który załatwił ciebie i pozostałych sierściuchów, bo wkurwił się że mu straszycie ryby.
– (,,,,)
– Wiem że w Dorotowie k—–wa nie ma żabki…. I co z tego? Kurwa to może kierowca PKS lub listonosz, nie wiem jeszcze tego ale się dowiem i ty mi w tym pomożesz, rozumiesz?. Swoją drogą nie zamierzam wysyłać po was jakiejkolwiek łódki, zapierdalać wpław, co więcej macie na to 30 min. Po tym czasie…. osobiście rozpierdolę wam łby, wszystkim po kolei, twój zostawię na koniec…
– (…)
– Tak wiem znajdziesz go i zajebiesz…. Słuchaj, powiem tobie tak, znajdziesz go i żywego mi go przyprowadzisz… do mojego gabinetu w „Centku”. Chcę wiedzieć dla kogo….., kurwa ten żartowniś pracuje…. Chcę osobiście to od niego usłyszeć. Rozumiesz?!
– (…)
– Dobra, nie przepraszaj….. wiesz k——wa że tego nie lubię …. Czekam na was na plaży. Kończę… musze zająć się barkami i przewoźnikami, którzy za godzinę przyjadą po nie, a które wyobraź sobie …… k—-wa dryfują jeszcze po jeziorze….
Po chwili samochód odjechał z parkingu hotelowego, Listonosz wiedział że to jeszcze dla niego nic nie oznacza, musi jeszcze jakiś czas posiedzieć w ukryciu, być może do świtu włącznie. Było mu zimno, dość trudno mu się oddychało, ale lepiej przez jakiś czas posiedzieć w niewygodnych i mało komfortowych warunkach niż być martwym.
…….CDN……..
Od AUTORA: Zbieżność nazwisk, imion, miejsc i nazw przypadkowa, cała historia jest wyłącznie wymysłem autora na potrzeby opowieści.
UWAGA
Powoli ale konsekwentnie zmierzam do zakończenia publikowania fragmentów tej Opowieści na stronie KANCELARII, reszta w KSIĄŻCE.
Oceń post
Kliknij aby ocenić
Średnia ocena / 5. Głosów:
We are sorry that this post was not useful for you!
Let us improve this post!
Thanks for your feedback!