Opowieść Warmińska – IX
Grzegorz jechał swoim samochodem w kierunku Wymoja, palił papierosa i myślał o dwójce ludzi, których ciał miał się teraz pozbyć wraz z samochodem którym przyjechali na plażę w Dorotowie a którym teraz kierował Kapsel, jadąc zaraz za Grzegorzem. Po przyjechaniu ekipy sprzątającej wspólnie ustalono, że ciała nieznajomych zostaną włożone do bagażnika samochodu, którym przyjechali, łuskami, krwią i resztkami potłuczonego szkła miała się zająć ekipa sprzątająca, natomiast samochodem z ciałami obiecał zająć się Grzegorz, który miał już gotowy plan – WYMÓJ – pomyślał.
Śmierć ludzi nie zrobiła na nim żadnego znaczenia, był przecież wielokrotnie świadkiem utraty życia przez swoich kolegów na polu walki, sam także używał broni tak, żeby zabić i robił to bardzo skutecznie, tak podczas misji wojskowych jak i poza wojskiem. Używanie broni na polu walki początkowo pobudzało go bardzo mocno, był jakby w transie, podniecony i jednocześnie zdeterminowany żeby przeżyć, a to mogło nastąpić tylko kosztem innego życia, życia innego kombatanta, człowieka po drugiej stronie barykady. Grzegorz początkowo liczył wszystkich wyeliminowanych, rozmawiał o tym z innymi żołnierzami, żył tym. Po pewnym czasie tak on jak i każdy inny doświadczony w boju żołnierz przestaje liczyć, przestaje o tym myśleć, przestaje go to pobudzać, walka o przetrwanie staje się rutyną, nudnym zadaniem dnia codziennego. Podobne odczucia miał poza wojskiem, śmierć człowieka stojącego na drodze GEO-Max można powiedzieć że nie była niczym szczególnym, oprócz tego że dawała Grzegorzowi powód do wypicia tego dnia, kiedy pozbawił życia kolejną osobę – całej butelki whiskey Jack Daniel’s. Robił tak od jakiegoś czasu, tak jakby chciał zagłuszyć wyrzuty sumienia, którego jak sam mawiał – NIE POSIADA.
Rzeka Pasłęka przepływa przez wieś Wymój, od strony wschodniej wpływa do jeziora Wymój, wypływa po stronie zachodniej jeziora, przecina drogę Wymój-Mańki i płynie dalej w kierunku lasu. Przed lasem rzeka ma swoje rozległe rozlewiska, w tym miejscu występuje bardzo grząski grunt, trzeba wiedzieć jak tamtędy chodzić aby nie wpaść w bagno. Jeden nieostrożny krok i osoba wpada w bagno po sam pas, następnie bagno bardzo szybko wchłania delikwenta nie pozostawiając po nim żadnego śladu. To miejsce Grzegorz odnalazł przypadkiem, kilka lat temu wybrał się ze swoją kolejną przypadkowo poznaną dziewczyna na „leśny wypoczynek”. Ta zaproponowała mu właśnie okolice Wymoja, najpierw trochę stali na mostku nad rzeką Pasłęką, następnie wsiedli do samochodu i podjechali pod las drogą gruntową wzdłuż bagien rzeki Pasłęki. Zatrzymali się dość szybko i nieplanowanie, obserwowali bowiem łosia przechadzającego się po bagnie. Patrzyli w jego stronę w milczeniu podziwiając monstrualność i zwinność jaką wykazywał w tak grząskim i niebezpiecznym miejscu. Nagle łoś zapadł się pod ziemię…, dziewczyna z wrażenia aż krzyknęła. Grzegorz wyszedł z samochodu i przez chwilę rozglądał się w poszukiwaniu zwierzęcia, był przekonany że łoś położył się w trawie, chciał to sprawdzić. Podchodząc do bagien bardzo szybko sam przekonał się o grząskim gruncie, jego nogi już na obrzeżach bagna zapadły się i ugrzęzły po kolana w bagnie, ten szybko zgiął się w pół, położył swój tułów na trawie, rękoma zaczął szukać gęstych i mocnych kęp traw i gdy je złapał tak prawą jak i lewą ręką – próbował się wyczołgać z bagna. Było mu ciężko, bagno tak mocno zassało jego nogi, że pewnie gdyby nie pomoc tej dziewczyny, mógłby sobie nie poradzić.
Teraz pędził drogą Stawiguda-Wymój, przejechał przez małą i malowniczo położoną wieś Wymój, gdy dojeżdżał do mostku na rzece, skręcił w prawo, drogą gruntową przejechał około 200 metrów i zatrzymał swój samochód.
Gdy wysiadł i otworzył bagażnik rzuciła mu się w oczy twarz kobiety, z którą jeszcze parę minut temu rozmawiał.
– Dlaczego za cel do werbunku wybrali sobie właśnie jego a nie Gintera? – rozmyślał. Ginter ma dostęp do wszystkich danych, planów spółki i całej grupy kapitałowej, spotyka się z wieloma ludźmi i wie wiele więcej niż ona sam. A może Ginter odmówił a oni teraz skupili się na nim? Ponadto w jego głowie kołatała myśl, czy mówić o całej rozmowie Ginterowi, czy mówić o próbie werbunku, przecież sama próba pozyskania konfidenta świadczy o tym, że został wybrany za cel, a to może świadczyć o rozpracowaniu jego słabych stron. Słabość w tych układach jest niemile widziana, może skończyć się eliminacją i to w najmniej przewidywanym momencie.
– Grzegorz, sadzamy ich z przodu czy zostają w bagażniku?- spytał Kapsel
– Dawaj, jego za kółko ją z boku, tak jak było, ale najpierw ustawię auto, tak aby jak najdalej dojechało w głąb bagna.
Grzegorz odpalił silnik wycofał samochodem na małą górkę, następnie wraz z Kapslem ułożyli intruzów na przednich siedzeniach, Grzegorz na automatycznej skrzyni biegów włączył tryb jazdy oznaczony literą S, zablokował gaz, zwolnił hamulec i odskoczył.
– Kur…wa szyby są otwarte, Grzegorz szyby! – krzyczał Kapsel
– Tak ma być, szybciej dostanie dociążenia i tym samym szybciej zostanie zassany.
Mężczyźni obserwowali nowiutkie Audi Q8, jak wjechało z rykiem sinika w bagno, następnie zapadło się na kołach, później przód samochodu zanurzył się w bagnie do tego stopnia że zgasił silnik, coraz głębiej i głębiej choć powolutku, natomiast gdy już błoto wraz z wodą zaczęły dostawać się do środka samochodu, proces zasysania przez bagno przyspieszył i to do tego stopnia, że po upływie 15 minut po samochodzie nie było śladu.
– Nie wypłyną? – spytał Kapsel
– Powiem Tobie tak, ci moi nigdy nie wypływają. Amen – odpowiedział Grzegorz
Mężczyźni stali jeszcze przez moment w milczeniu, paląc papierosy obserwowali pojedyncze bąble powietrza wydobywającego się z bagna oraz resztki spalin.
– Szkoda tego Audika, nawet fajny kolor wnętrza miał – powiedział Kapsel
– Tak….. taki kur…wa krwisty. Kapsel pamiętaj, zawsze i wszędzie – zero śladów i powiązań z nami i GEO. Nawet jakby dajmy na to Audik lub podobne gówno było ze złota – zawsze musi w takich okolicznościach pójść na dno bagna lub z dymem. Rozumiesz!? No chyba że znudziło się tobie życie na wolności, albo życie jako takie – mówiąc to Grzegorz zmienił ton głosu na niższy, zawiało chłodem i powagą, wyglądało to trochę jak ojcowska rada udzielana nastoletniemu synowi przed pierwszą randką z dziewczyną.
Kilkanaście minut później obaj wracali samochodem Grzegorza, gdy dojechali pod siedzibę spółki GEO-Max Kapsel pożegnał się i udał do wynajętego przez spółkę apartamentu mieszczącego się w tym samym kompleksie co siedziba spółki, Grzegorz zaś zaparkował samochód w podziemnym garażu, wyjął swoją whisky,, upił kilka łyków prosto z butelki i zaczął rozmyślać o zaplanowanym dzisiaj na 19.00 spotkaniu z Ginterem. Jeśli miałby mu nie powiedzieć o próbie werbunku to byłaby to jego pierwsza tajemnica, którą skrywałby przed swoim przyjacielem.
…….CDN……..
Od AUTORA: Zbieżność nazwisk, imion, miejsc i nazw przypadkowa, cała historia jest wyłącznie wymysłem autora na potrzeby opowieści.
Oceń post
Kliknij aby ocenić
Średnia ocena / 5. Głosów:
We are sorry that this post was not useful for you!
Let us improve this post!
Thanks for your feedback!