Opowieść Warmińska XIV
Listonosz, gdy tylko skończył rozmowę z Zulą, ruszył w kierunku Majd. Mijając ostatnie zabudowania w Dorotowie rzucił okiem w stronę jeziora, na którym wyraźnie królowała i wpadała w oczy Wyspa Herta.
– Pięknie dziś wygląda nasza Herta – Pomyślał. Faktycznie obrazek wyspy na tle zachodzącego słońca, umiejscowionej na środku jeziora, ze spokojną błękitną wodą – to po prostu robiło wrażenie na każdym, nawet na osobie wymagającej takiej jak Listonosz.
– Herta…… no tak, Herta, wszystkie zdarzenia, opowieści lub przekazy, które dotyczą sprawy powiązanej z pierścieniem lub mgłowa dziewczyną mają jakiś związek z Wyspą Hertą. Listonosz z przejęcia aż zaczął głośno mówić do siebie. Jednocześnie zdał sobie sprawę z tego, że pomimo wielu lat zamieszkiwania nad Jeziorem Wulpińskim w sumie na samej wyspie może był ze 2 razy, udając się na nią pieszo po lodzie zimą lub wczesną wiosną, co więcej nie przechadzał się wtedy po całej wyspie lecz po jej obrzeżach, w sumie to ta wyspa jest dla niego zupełnie obca.
Kiedy jak nie dzisiaj, czas na rekonesans – pomyślał
Listonosz podszedł do brzegu jeziora, stanął w miejscu gdzie Straż Pożarna z reguły slipuje swoje łodzie, co czyni po betonowej drodze wchodzącej do samego jeziora. Rozejrzał się po okolicy i dość szybko spostrzegł łódź Jana, brata Zuli. Listonosz wiedział, że łódka posiada iluzoryczne zabezpieczenie, to znaczy jest dopięta łańcuchem do drzewa, ale sam łańcuch jest spięty kłódką, która posiada zepsuty zatrzask, można ją dowolnie ręką zamykać lub otwierać nie używając klucza. Tak było od wielu lat i jak widać zabezpieczenie działało, a może po prostu sama łódź swoim wyglądem nie przyciągała potencjalnego złodzieja. Szybko podszedł do niej, otworzył kłódkę, odwinął zakręcony wokół drzewa łańcuch, wrzucił wiosła do łodzi, odepchnął ją od brzegi i sprawnie do niej wskoczył w biegu. Dość szybko zajął wygonie miejsce wziął wiosła do ręki i zaczął płynąć.
Sama droga na Hertę z Dorotowa nie zajęła mu więcej niż 25 minut. Gdy zbliżał się do Wyspy nie wiedział jeszcze co będzie czynić, czego będzie szukać, nie miał gotowego planu, po prostu podjął decyzje że musi się na niej pojawić.
W tym czasie słońce było już nisko nad horyzontem, pozostała mu nie więcej niż godzina światła dziennego, nie mniej nie rezygnował z postanowienia.
Dopływając do wyspy od strony Dorotowa widoczne były duże drzewa, wyglądające jak z bajki, jakby nie z tej szerokości geograficznej oraz ruiny budynków restauracyjnych byłego właściciela Rogali. Listonosz zacumował łódkę, przywiązał łańcuchem do młodego osikowego drzewa i ruszył przed siebie.
Po budynkach restauracyjnych i innych obiektach w zasadzie pozostały tylko ruiny, nie było ani jednego całego budynku, ba, budynku który miałby nawet całe dwie ściany. Tak czy inaczej wzrok Listonosza zatrzymał się na ścianie frontowej do jednego z zabudowań. Ściana ta wydała mu się ciekawa, albowiem w dalszym ciągu były do niej zamontowane dobrze zachowane drzwi wejściowe o zabarwieniu lekko wpadającym w róż.
Listonosz podszedł, otworzył je, przeszedł na drugą stronę ale tam, tak jak się spodziewał, nie było nic co odbiegałoby od całości – tylko ruiny. Postanowił zrobić jeszcze kila kroków w celu przejścia do kolejnej ściany z otworem okiennym, która znajdowała się naprzeciw ściany z drzwiami, gdy nagle zapadła się pod nim ziemia, a on sam wpadał wraz z kawałkami gruzu i ziemi z dużym impetem w dół – do piwnicy. Sam upadek na szczęcie nie był zbyt bolesny, Listonosz upadł na coś co zamortyzowało jego upadek, jak się za chwilę okazało były to deski najprawdopodobniej po konstrukcji dachu. Sprawdził odruchowo stan swoich kończyn, nie odczuwał jakiegoś przeraźliwego bólu, mógł nimi poruszać, zatem po chwili wstał i zaczął wzrokiem szukać możliwości wyjścia z tego pomieszczenia. Piwnica w której się znajdował była pomieszczeniem wysokim, odległość do dziury przez którą wpadł do piwnicy wynosiła blisko 4 metry, rozpoczął poszukiwania czegoś po czym mógłby się wspiąć do góry i złapać czegoś co było przy suficie piwnicy a podłodze, po której wcześniej stąpał.
Poszukując czegoś co mogłoby mu pomóc spostrzegł metalowe pordzewiałe drzwi z dużym pochwytem. Spoglądając do góry stwierdził że są to drzwi które umiejscowione są bezpośrednio pod drzwiami którymi wyglądem zachwycał się przed chwilą. Złapał za pochwyt szarpnął, drzwi się otworzyły a oczom jego ukazał się widok długich schodów wiodących jeszcze niżej, tak jakby do kolejnego pomieszczenia wybudowanego pod nie istniejącym już budynkiem. Schody były wąskie, strome i wydawały się nie mieć końca. Listonosz bez wahania wyjął z kieszeni telefon, włączył latarkę i podążył nimi w dół. Same schody sprowadziły go około 15 metrów w dół, dalej tunel wydawał się być w miarę równy/płaski, ale nie to było najciekawsze. Mianowicie kilka metrów gdzie kończyły się schody tunel rozwidlał się w dwóch kierunkach, jeden korytarz biegł dalej prosto, drugi skręcał w prawo. Listonosz nie czuł strachu, nie czuł także podniecenia z racji odkrywania czegoś o czym nie miał pojęcia nie tylko on ale chyba każdy z doczesnych mieszkańców Dorotowa. Podjął decyzje aby iść prosto, szedł szybko i zdecydowanie. Tunel był mokry, na posadzce stała woda, choć nie było jej dużo, boczne otwory w ścianie tunelu wybudowane tuż nad posadzką odprowadzały nadmiar wody, a jednocześnie czuć było z nich mały wiatr, czyli odpowiedzialne były także za wietrzenie tego pomieszczenia. Po przejściu kilkuset metrów zawahał się, czy aby nie wrócić, droga wydawała mu się już zbyt długa, za długa. Przeszedł jeszcze kilkanaście metrów i nawet był gotów do podjęcia decyzji o powrocie gdy wtem spostrzegł że tunel zaczyna biec lekko do góry, tak jakby prowadził do wyjścia. Listonosz przyspieszył kroku, tym bardziej że bateria w jego telefonie słabła, na wyświetlaczu pojawiła się czerwona mrugająca ikonka baterii, to był znak, że lampka będzie jeszcze świecić góra 5-6 minut. Nie było czasu na rozmyślania, powrót zajął by mu zbyt dużo czasu, postanowił iść w górę.
Po przejściu 20-30 metrów spostrzegł podobne jak poprzednio, nieduże metalowe drzwi, podszedł szarpnął za pochwyt drzwi się otworzyły na zewnątrz. Przeszedł na drugą stronę a jego oczom ukazało się coś co przypominało klatkę schodową ze schodami biegnącymi dookoła stromo w górę.
Nie zastanawiał się długo, ruszył czym prędzej zanim światło w latarce telefonu zgaśnie. Czuł że jest blisko wyjścia, gdzieś w oddali przebijało dzienne światło, czuć było także duże ilości świeżego powietrza. Kolejne drzwi, szarpniecie i…….. Listonosz był tak zdumiony, rozglądał się kilka razy dookoła i nie mógł uwierzyć, znalazł się bowiem prawie w tym samym miejscu z którego wyruszył na wyspę, niedaleko slipu w Dorotowie. Drzwi przez które wyszedł były drzwiami niby do przepompowni wody, a tak naprawdę budynek ten kamuflował wejście do wybudowanego tunelu wiodącego prosto na Wyspę Herta.
– Czyli już wiesz? – dało się usłyszeć cichy głos dobiegający z trzcin obok slipu.
– Jan……….. wystraszyłeś mnie, ty też o nim wiesz?
– Ja wiem o nim prawie od zawsze, ale staram się nie korzystać – mówiąc to Jan powoli wychodził z wody, miał w ręku wędkę, na brzegu zaś widoczne były pozostawiony mały podbierak i wiaderko z wodą.
– Dobrze ci radzę, nie mów nikomu. Nikomu Listonoszu, chyba że chcesz w Naszej spokojnej wsi rozpętać piekło, najazd turystów, telewizji i tak zwanych poszukiwaczy przygód. Oprócz tego doprowadzą do zniszczenia naszego jeziora i pięknej Herty. Przysięgnij że nikomu nic nie powiesz, przysięgnij na Boga, jeśli w niego wierzysz – naciskał Jan
– Jan, ale to jest coś niebywałego…… O tym trzeba mówić, to trzeba nagłośnić, wszyscy na tym zarobimy. Czekaj zadzwonię do żony, Matko nie uwierzy,,,,
– Myślałem że będzie mi z Tobą łatwiej – rzekł. Jan podszedł do Listonosza jedną ręką złapał go za ramie tak jakby chciał poklepać starego znajomego, drugą zaś przytknął do jego uda. Listonosz poczuł lekkie ukłucie, zrobiło mu się słabo po chwili osunął się na trawę.
…….CDN……..
Od AUTORA: Zbieżność nazwisk, imion, miejsc i nazw przypadkowa, cała historia jest wyłącznie wymysłem autora na potrzeby opowieści.
Oceń post
Kliknij aby ocenić
Średnia ocena / 5. Głosów:
We are sorry that this post was not useful for you!
Let us improve this post!
Thanks for your feedback!