Opowieść Warmińska – IV


W poniedziałki Listonoszowa rozpoczynała pracę o 8.00, w pozostałe dni o 7.30. Z Majd do Olsztyna było 12 kilometrów, zatem żeby zdążyć na czas musiała wyjeżdżać do pracy pół godziny wcześniej. Ten czas był potrzebny tak naprawdę żeby przejechać przez miasto, które w godzinach porannych i popołudniowych było zakorkowane co najmniej jak Warszawa, mimo że różnica w wielkości i liczbie mieszkańców jest znaczna. Tego dnia, choć był to trzeci poniedziałek września chciała być w pracy dużo wcześniej, kończył się miesiąc a ona miała jeszcze stertę nowych dokumentów do przejrzenia, opisania i zaakceptowania. W toku normalnej pracy mogłaby to zrobić w kilka godzin, nie mniej często uczestniczyła w naradach dotyczących prowadzonej inwestycji. Tak było i dzisiaj, narada była zaplanowana na 9.00 co więcej wcześniej miała zreferować Prezydentowi stan inwestycji z punktu widzenia formalnego, a więc stan wynikający z dokumentów, sprawozdań i dokonanych odbiorów. Wjechała na parking przy ratuszu, zaparkowała samochód na przypisanym jej miejscu poprzez wymalowany na asfalcie numer rejestracyjny jej samochodu. Po zaparkowaniu i zamknięciu samochodu udała się do drzwi tylnego wejścia do gmachu Ratusza. W drzwiach spotkała Prezydenta Grzyba, który też jakoś dziwnym trafem dzisiaj przybył do pracy wcześniej. Przywitali się oficjalnym i trochę chłodnym „Dzień Dobry” i w milczeniu podążali schodami na II piętro, gdzie znajdował się gabinet Prezydenta oraz jej wydział z jej gabinetem. Krótko przed wejściem do swojego gabinetu Grzyb zwrócił się do Listonoszowej.

– Nie musimy dzisiaj spotykać się przed naradą, nie ma takiej potrzeby. Nie mniej spotkanie o 9.00 jest aktualne. Proszę o nim pamiętać.

– Tak Panie Prezydencie, będę przed 9.00 – Listonoszowa odpowiedziała grzecznie, potakując głową i patrząc wprost na Grzyba.

Wchodząc do swojego Wydziału, przywitała się z Moniką, swoją sekretarką, poprosiła od razu o kawę i poszła do swojego gabinetu. Tam praktycznie z marszu zabrała się do analizy sterty dokumentów lezących na jej biurku.

Pierwszym z dokumentów było sprawozdanie geologa projektu ze zrealizowanych prac. Drugim była faktura vat wystawiona przez spółkę, która niedawno dołączyła do całego projektu. Generalny wykonawca zawnioskował o wyrażenie zgody przez Inwestora na zawarcie umowy o podwykonawstwo ze spółką GEO-Max sp. z o.o.  z tej racji, że nabrał wątpliwości co do stabilności gruntu pod planowaną estakadą. Zadaniem GEO-Max było wykonanie kilku odwiertów w celu pobrania próbek pozwalających następnie na poznanie składu chemicznego gleby, jej plastyczności, wskaźnika zagęszczenia etc. W razie konieczności spółka miała zająć się wyminą gruntu lub wzmocnieniem podłoża.

Spółka GEO-Max była zarejestrowana w Polsce, nie mniej była częścią większej korporacji – spółki GEO-World z siedzibą Genewie. Spółki córki były zarejestrowane w różnych częściach świata – Afryce, Australii, Azji i dwie w Europie, jedna właśnie w Belgii, druga w Polsce. Siedziba w Polsce tej spółki znajdowała się w nowoczesnym i okazałym, jak na warunki polskie – w biurowcu w Olsztynie. Wynajmowali całe III piętro.

Kolejnym dokumentem który Listonoszowa wzięła do ręki był wynik badania z laboratorium w Puławach wraz z fakturą vat wystawioną na GEO-Max. Listonoszowa w pierwszej chwili chciała dokonać aprobaty tych dokumentów, jako zgodnych z umową, nie mniej zauważyła pewną nieścisłość, faktura GEO-Max była wystawiona w dniu 1 września 2022r. odwierty wykonano 31 sierpnia 2022r. a wynik z badania laboratoryjnego był z 30 sierpnia 2022r. podobnie jak faktura na GEO-Max.

Zaniepokojona zauważoną nieścisłością, zaczęła przeglądać  sprawozdania inspektorów nadzoru inwestorskiego. Chciała dokonać weryfikacji czy błąd jest w dacie faktury wystawionej przez GEO-Max, czy w dokumentach wystawionych przez laboratorium z Puław. Jak się jednak okazało Inspektorzy w swoich dokumentach nie uczynili jakiejkolwiek wzmianki o terminach odwiertów i pobranych próbkach.

– Dobra, sama zadzwonię do GEO-Max i wyjaśnię to – pomyślała.

W tym momencie zadzwonił telefon, odebrała słuchawkę i po głosie poznała, że rozmawia z Ewą, sekretarką Prezydenta.

– Pan Prezydent zaprasza na spotkanie – usłyszała.

– Już, przecież miało odbyć się o 9.00 – odpowiedziała Listonoszowa.

– Jest już 5 minut po dziewiątej. Wszyscy już na Panią czekają – powiedziała ściszonym głosem sekretarka.

– Dobra, dobra, pędzę.

Wchodząc do gabinetu Prezydenta Listonoszowa zauważyła, że na spotkanie przybył wyłącznie Hugo Koper – Prezes BUDPOL (Główny Wykonawca) oraz Ginter HUK  Prezes GEO-Max. Nie było innych osób, w tym inspektorów budowy z ramienia inwestora, kierownika budowy, przedstawicieli innych podwykonawców. Zanim weszła uczestnicy spotkania musieli poruszyć jakiś poważny problem, albowiem Grzyb, co było widoczne gołym okiem, był mocno zdenerwowany. Gdy Listonoszowa weszła i została zauważona przez Grzyba ten stwierdził:

Dobra, dokończymy za chwilę. Teraz rozmawiamy o harmonogramie, czy wnioskujecie o jakieś zmiany, jeśli tak to o jakie?

– Panie Prezydencie, roboty się przeciągają nie z naszej winy lecz winy Miasta, my w trakcie postępowania przetargowego byliśmy zapewniani że grunty są stabilne pod planowaną estakadę, natomiast wszystkie znaki na ziemi i niebie wskazują że jest inaczej – zażartował Prezes. Aby poznać rzeczywisty zakres nowych prac do wykonania, prac których nie mogliśmy przewidzieć i na które się dotychczas nie umówiliśmy, musimy jeszcze chwile poczekać, kończymy odwierty i badania wszystkich próbek. Po zapoznaniu się ze składem gleby podejmiemy decyzję co do wymiany gruntu i skali tej wymiany. To zaś przełoży się na czas, który będziemy potrzebować, aby te prace zrealizować oraz na wysokość dodatkowego wynagrodzenia – kontynuował Prezes.

– Państwo już wykonaliście odwierty w sierpniu i z tego samego miesiąca jest analiza próbek gleby wykonana przez laboratorium w Puławach. Na co więc czekamy? – skomentowała Listonoszowa.

– Szanowni Państwo – wtrącił się przedstawiciel GEO-Max. Odwierty z sierpnia to tylko cześć całości prac, które muszą być zrealizowane. W chwili obecnej dokonujemy kolejnych odwiertów w okolicach planowanej estakady, które są nam potrzebne do dokonania pełnego rozeznania w strukturze gleby i poznania jej właściwości.

– No właśnie wracając do wykonanych już odwiertów i analizy próbek z Puław, dokument z laboratorium pochodzi z 30 sierpnia 2022r a same odwierty rzekomo wykonano dopiero 31 sierpnia 2022r. Widzicie Panowie tą niedorzeczność, trzeba to wyprostować. Rozumiem że odwierty wykonano wcześniej, a sam dokument z Puław jest właściwy – ciągnęła Listonoszowa.

– Nie wiem o czym Pani mówi – stwierdził Prezes Generalnego Wykonawcy. Jakie nieprawidłowości?

– Tak, tak pewnie zostały pomylone daty, jeszcze dzisiaj to wyjaśnię i ktoś od nas dostarczy sprostowanie do otrzymanych przez was  dokumentów – stwierdził przedstawiciel GEO-Max.

– Czyli co, na dzisiaj nic nie wiemy co do zmiany harmonogramu, nowych robót i dodatkowego wynagrodzenia. Kiedy zatem będzie to możliwe? Wiecie Panowie, aprobata dodatkowego wynagrodzenia wymaga podjęcia przez nas, jako Miasto, konkretnych formalnych kroków, będzie potrzebna także opinia prawna kancelarii obsługującej projekt. Bez takiej opinii o dodatkowym wynagrodzeniu nie może być mowy. Inna sprawa że w ramach tego budżetu na ten rok, o żadnym dodatkowym wynagrodzeniu nie możemy mówić. No może dopiero udałoby się znaleźć środki w przyszłym roku, ale to wymaga czasu i trudnych decyzji. Nasz budżet jest nadwyrężony do granic wytrzymałości, oszczędności raczej nie wchodzą w rachubę – bo nie ma już na czym oszczędzać, no chyba że zlikwiduję jakąś szkołę – zażartował Prezydent.

–  Panie Prezydencie, to są Pana problemy, nie nasze. Jest inwestycja, jest nowy zakres prac zatem trzeba będzie za to zapłacić – stwierdził Prezes. No chyba że mamy zejść z budowy?- stwierdził Koper

– Panowie spokojnie, tak naprawdę zakres nowych prac to nas dotyka najbardziej, to my będziemy je realizować i my będziemy oczekiwać zapłaty wynagrodzenia za te prace od Generalnego Wykonawcy lub Miasta. Możemy pójść wszystkim na rękę, faktury będą wystawiane ale nie będziemy sądownie dochodzić ich zapłaty – powiedzmy przez kilka miesięcy, no może do połowy przyszłego roku. Panowie czy taki układ wam pasuje?- powiedział na zupełnym luzie Ginter HUK

– Dobrze, po opinii kancelarii przygotujemy stosowne porozumienie w tym zakresie – stwierdził Grzyb. Zatem Pani już dziękuję – zwrócił się do Listonoszowej – a my dokończy naszą wcześniejszą rozmowę.

Listonoszowa opuściła gabinet Prezydenta, po zamknięciu drzwi zrobiła niefortunnie krok do przodu przekrzywiając stopę i nadwyrężając przy tym ścięgno …………. Poczuła silny ból, który zmusił do nagłego zatrzymania się. Następnie wyjęła stopę z buta na wysokim obcasie zrobiła mały skłon do przodu, w trakcie którego złapała się za bolącą stopę i lekko zaczęła ją masować. W tym czasie dało się słyszeć dalszą cześć rozmowy.

– Jak to znowu trysnęło? Gdzie? – zapytał Grzyb

– W trakcie wykonywanego odwiertu, na ulicy Synów Pułku od strony Sikorskiego – odpowiedział spokojnie Ginter HUK.

– Trzeba to szybko zatkać…. ten gejzer czy co tam…. a ludziom zacząć mówić że przewiercono magistralę z ciepłą wodą – stwierdził Grzyb. Informacja o wodach termalnych nie może opuścić tego gabinetu. Po jasną cholerę tam jeszcze wiercicie, dać sobie z tym spokój i robić swoje. Jest znany wynik kilku próbek gleby, czy to nam nie wystarczy?. W najgorszym razie dokonajmy wymiany gleby pod całą estakadą i skończmy ten cyrk z gejzerami gorącej wody.  Inwestycja musi być ukończona za wszelką cenę – powiedział lekko uniesionym głosem Grzyb.

– Spokojnie, niech się Pan nie unosi Panie Prezydencie – stwierdził Ginter HUK. Sprawa jest pod kontrolą, moi ludzie trzymają nad wszystkim pieczę. O wodach termalnych wie bardzo wąska grupa osób, w tym dwie spoza naszej spółki, to znaczy Pan i Pan Prezes Głównego Wykonawcy. Co do moich ludzi i Pana Prezesa jestem spokojny ale za Pana nie mogę ręczyć, nie znam Pana.

– No wiem Pan, wypraszam sobie – obruszył się Grzyb.

– No patrząc na Pana obruszenie mogę stwierdzić, że sprawa zdecydowanie jest pod całkowitą kontrolą- zażartował Ginter HUK, który mówiąc to wstał i podał rękę Grzybowi i Prezesowi Głównego Wykonawcy na pożegnanie.

– Panowie na mnie już czas, idę zatykać gejzery, jak to nazwał Pan Prezydent. Czołem.

 

…….CDN……..

Od AUTORA: Zbieżność nazwisk, imion, miejsc i nazw przypadkowa, cała historia jest wyłącznie wymysłem autora na potrzeby opowieści.

Oceń post

Kliknij aby ocenić

Średnia ocena / 5. Głosów:

As you found this post useful...

Follow us on social media!

We are sorry that this post was not useful for you!

Let us improve this post!

stat4u