Opowieść Warmińska XIII
XIII
– Halo? Proszę księdza o której mogę pojawić się w kancelarii parafialnej? Pamięta ksiądz, byliśmy umówieni na konkretny dzień ale bez wskazania konkretnej godziny – wskazał Listonosz
– A to Pan, pamiętam o Panu…. Rozumiem interesuje Pana historia pierścienia. Tak, tak …. No w sumie to jestem teraz wolny zapraszam – odpowiedział proboszcz parafii ze Stawigudy.
– Dziękuję, będę za kilka minut.
Listonosz był w tym momencie w budynku poczty w Stawigudzie, kończył pracę ale zanim miało to nastąpić obowiązany był wypełnić kilka dokumentów, w tym ogólne dzienne sprawozdanie z podziałem na dostarczone i niedostarczone listy.
Gdy tylko uporał się z pracą papierkową wyszedł z placówki pocztowej i pośpieszne udał się na umówione spotkanie. Po drodze wszedł do znajdującej się obok poczty „ŻABKI”, kupił małą białą kawę na wynos i po drodze do Kancelarii parafialnej postanowił ją wypić. Kancelaria Parafialna znajdowała się tuż obok kościoła, w szarym dużym budynku zajmowanym przez jednego człowieka – księdza proboszcza.
Listonosz zatrzymał się przed drzwiami wejściowymi, w pierwszej chwili złapał za klamkę i chciał wchodzić, jednakże gdy tylko zauważył na ścianie przycisk dzwonka z napisem „dzwonić” postanowił go użyć.
– Din Dion – zadzwonił uruchomiony przez Listonosza dzwonek
– Proszę wchodzić, drzwi otwarte – dało się usłyszeć z daleka głos gospodarza domu parafialnego.
Listonosz wszedł zachęcony przez właściciela, przeszedł kilka kroków długim i jasnym korytarzem, następnie wszedł do pomieszczenia znajdującego się po lewej stronie korytarza, gdzieś w połowie jego długości.
– Dzień dobry raz jeszcze – rzekł Listonosz
– Na wieki wieków amen, więc co Pana konkretnie interesuje?
– Proszę księdza, czy wiemy coś o człowieku który go podarował i w jakich to było okolicznościach?
– O okolicznościach to już opowiedział Panu proboszcz z Dorotowa, tak mi przynajmniej przekazał. Czyż nie?
– No tak, mnie interesuje bardziej to co wydarzyło się tutaj, może są jakieś dokumenty o tym co mówił ten żołnierz, czym się kierował, czy wspominał o czym nienaturalnym, o czymś dziwnym, niewytłumaczalnym?
– Dokumenty? Oprócz listu skierowanego do ówczesnego proboszcza, który ten żołnierz napisał parę dni później, licząc od dnia przekazania tego daru, raczej nic nie kojarzę. A sam list, momencik mam tutaj jego kopię.
Ksiądz podszedł do regału z książkami, otworzył jedną z nich i ze środka kart wyjął skserowaną kartkę papieru uzupełnioną na jednej stronie, tak mniej więcej do połowy, pismem autora tego listu. List był napisany w języku niemieckim, natomiast niżej odmiennym charakterem została napisana wersja w języku polskim.
– Powiem Panu że gdy tylko objąłem tę Parafię, ta sprawa też mnie zainteresowała. Darczyńca będący niemieckim żołnierzem – pomyślałem sobie że musiało wydarzyć się w jego życiu coś niesamowitego, skoro wszystkie kosztowności które wpadły w jego ręce oddał Kościołowi, choć mógł je zabrać i się wzbogacić. Analizowałem ten list, nawet zleciłem jego dosłowne przetłumaczenie na język polski, o tutaj pod spodem ma Pan treść tego listu w języku polskim, uczynił to jeden z mieszkańców Stawigudy, znający język niemiecki z elementami tutejszej gwary.
– I co, coś księdza zaniepokoiło, zdziwiło?
– Analizowałem to dość długo, niestety nie wiem co jest prawdą a co wytworem wyobraźni tego człowieka. Proszę sobie wyobrazić, że będąc na Wyspie Herta, tak to opisał w tym liście, a więc wtedy gdy był poważnie ranny, rzekomo widział postać Anioła, tak to przynajmniej odebrał. Był pewien że jego żywot tu na ziemi dobiega końca, anioł ten o twarzy przepięknej dziewczyny tchnął jednak w niego życie. Według jego interpretacji Anioł ten zlecił mu misję związaną z tym pierścieniem, mianowicie nakazał mu doprowadzić do zwrotu tej kosztowności. Mężczyzna ten słowa Anioła zinterpretował tak, że pierścień ten winien zostać przekazany do najbliższego kościoła, i tak właśnie uczynił przekazując go parafii w Stawigudzie. Z pewnością był to gest wdzięczności Panu Bogu za uratowanie życia.
– Anioł o twarzy pięknej dziewczyny? -zapytał retorycznie Listonosz
– Tak zostało to opisane w liście – odpowiedział Proboszcz.
W tym momencie mężczyźni usłyszeli dzwonek u drzwi – Din Don, Din Don…..
– Przepraszam Pana, ale pewnie jeden z parafian przybył na umówione spotkanie, przepraszam, nawet nie jeden, ale dwoje – tak tak, na tą godzinę umówieni zostali przyszli nowożeńcy. Czy Ma Pan jeszcze jakieś pytania, bo musimy kończyć, sam Pan rozumie.
Listonosz pokręcił głową na znak że takich nie posiada. Ukłonił się grzecznie, podał Proboszczowi rękę i wyszedł z kopią listu niemieckiego żołnierza, rozmyślając o jego interpretacji widoku pięknej kobiety – anioła i prośby o zwrot kosztowności. W tej historii jest coś, co się powtarza, podobne wizje miał dziadek Zuli, ponadto on sam także widział coś, co można zinterpretować jako postać anioła, co więcej w tych historiach jest jeszcze jeden wspólny element – zwrot pierścienia, pozostaje tylko aktualne pytanie – komu, czy rzeczywiście właściwym adresatem zwrotu była jedna lub druga świątynia? Chyba nie, bo pierścień jest w świątyni a mimo to ta postać oczekuje zwrotu, przyniesienia go. Tylko gdzie? Takie lub podobne pytania kotłowały się w głowie Listonosza, praktycznie w czasie całej drogi ze Stawigudy do Majd myślał tylko o tym, próbował łączyć te trzy historie i szukać wspólnych elementów wszystko po to, aby zrozumieć kto lub co a także po co każe mu zwrócić pierścień.
– Dzień dobry, już po pracy – spytała Zula, która Listonosz mijał w Dorotowie.
– Tak, dzisiaj nawet trochę wcześniej, mimo że miałem jeszcze kilka spraw do załatwienia w Stawigudzie.
– I co straciłeś już zainteresowanie dziwnymi historyjkami, bo jeśli nie to mam coś dla ciebie.
– Pani Zulu przecież Pani wie, zawsze jestem gotów wysłuchać każdego i na każdy temat, nawet po pracy.
– To słuchaj, podobno będą budować Market Spożywczy STONKA w Dorotowie, niby nic takiego. Ale najciekawsze jest to, że ma powstać na plaży w Dorotowie. Tak na plaży, a dokładniej plaża ma zostać zlikwidowana. Parę dni temu już tam robili odwierty pod fundamenty czy coś takiego, czyli roboty są zaawansowane. Ludzie są wściekli, także oburzenia nie kryje nasz Proboszcz. Tak czy inaczej wysyłamy petycję przeciw tej budowie do Wójta, dołączysz się?
– Ale skąd Pani wie że chodzi o budowę marketu i to na plaży?
– Wiem i tyle, coś taki ciekawy. Petycja jest wyłożona do podpisania u naszego Sołtysa. Przyjdź i podpisz najlepiej dzisiaj.
– Ale skąd taka informacja, ktoś to zweryfikował?
– Zwer co?. Nie wyskakuj mi tu z trudnymi słowami tylko poprzyj petycję. Swoją drogą jakiś taki niedowiarek z ciebie, więcej wiary drogi Listonoszu, są momenty że nie o wszystkim można mówić i nie wszystko da się wytłumaczyć.
Oceń post
Kliknij aby ocenić
Średnia ocena / 5. Głosów:
We are sorry that this post was not useful for you!
Let us improve this post!
Thanks for your feedback!